Jak to zwykle ze mną bywa - w momentach największego kryzysu szukam nowych celów, które dadzą mi potrzebnego kopa. Tak było i tym razem. Doczytałam książkę "Biegiem przez życie" do końca i znalazłam w niej receptę na przygotowanie w 20 tygodni do maratonu. Szybko rzuciłam okiem w kalendarz i okazało się, że w tym roku maraton w Poznaniu jest 13 października, czyli za... 20 i pół tygodnia. Przypadek?
Może tak, może nie, ale takich okazji się nie odpuszcza. Przesiedziałam pół wieczoru z nosem w książce i w kalendarzu i mam rozpiskę. Plan obejmuje treningi 3-4 razy w tygodniu. Tak się zawzięłam, że wczoraj przy złej pogodzie poszłam biegać na bieżnię. I wreszcie zaczyna boleć, czyli TO DZIAŁA!
Bardzo się cieszę i wracam do regularnego treningu. Zamontowałam sobie pulsometr i minutnik i mam zamiar przejść od 'człapania' do 'biegania' przez duże BY :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz