niedziela, 8 czerwca 2014

II Bieg Nadziei 10km, Środa Wielkopolska, 7 czerwca 2014

II Bieg Nadziei był wyjątkowy pod wieloma względami. Przede wszystkim był moim debiutem w roli redaktora Poznanbiega.pl, więc byłam tam jakby służbowo. Starałam się wnikliwie podglądać organizację biegu, co po ostatnich doświadczeniach puszczykowskich przychodziło mi dość łatwo. Najtrudniej było napisać później pozbawioną emocji relację. Myślę, że w miarę mi się to udało, a zaległości emocjonalne pozwolę sobie wrzucić tutaj.

Bo jak tu oceniać bieg, który realizuje marzenie osoby, której nie ma już wśród nas? Poznałam historię śp. Piotra Króla, poznałam jego brata, przyjaciół i rodzinę, których zainspirował. Po długiej walce z nowotworem swoje ostatnie dni Piotr spędził w hospicjum pod Berlinem, gdzie mógł liczyć na życzliwą i profesjolaną opiekę. To wtedy pojawiło się marzenie, żeby taką placówkę wybudować w jego rodzinnej Środzie. Nie doczekał się realizacji swojego pomysłu, jednak rodzina i przyjaciele skupieni w Stowarzyszeniu pracują nad tym organizując m.in. Bieg Nadziei.

Wielkopolskich biegaczy reprezentowali tym razem Sibi i Darek z rodzinką oraz Arleta, z którą nareszcie mogłam pogadać o Gwincie i nie tylko. Sibi przed startem jak zwykle był rozmowny jak indianin, ale trzeba mu wybaczyć, bo walczy nadal o pudło w Grand Prix Wielkopolski na 10km, to się musi skupić na wyniku. Jak dla mnie, najważniejsze było dobiec do mety. Po ostatnich kłopotach z bieganiem w ogóle, 10km będzie nie lada sukcesem.

To, co mi się bardzo podobało, to bardzo profesjonalne podejście do tematu. Trasa z atestem, bezpieczna strefa startu i mety, punkty z wodą, medale, zaplecze zajmujące dzieci itd. Jedno, co trudno było przewidzieć, to pogoda. Było masakrycznie gorąco, a trasa biegła ulicami pomiędzy polami (drzew jak na lekarstwo, zresztą kibiców też) i to jak dla mnie w 90% pod górkę. Punkt z wodą był baaaardzo daleko (ok. 6km). Największą pokusą były drogowskazy prowadzące do jeziora, które okrążaliśmy i gdyby nie to, że musiałam napisać relację, to kto wie, czy bym nie wylądowała w opakowaniu w wodzie po uszy. Na szczęście strażacy i kilku kibiców nawadniali nas z węży i sikawek, co przynosiło ulgę chociaż na chwilę.

Na metę oczywiście wefrunęłam, co zauważył komentator 'O! Numer 302! Niektórzy wbiegają na metę, jakby dopiero zaczynali'. Od razu widać, że nie startuje w zawodach ;) Wzięłam medal i zaraz szukałam źródełka z piciem i odrobinki cienia. Jak już ochłonęłam, to mogłam w spokoju dzielić się wrażeniami z Arletą, Sibim (już gadającym), Darkiem i Kasią.

Bardzo lubię imprezy z 'duszą' i taki właśnie był Bieg Nadziei. Trzymam kciuki z to, żeby jak najszybciej udało się wybudować Hospicjum im. Piotra Króla. Piękny cel, piękni ludzie, piękna Środa, piękny dzień :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz