czwartek, 24 października 2013

Sierpień miesiącem kontuzji, lenistwa i nowych butków :)

Sierpień w tym roku miałam wyjątkowo zajęty. Tu goście, tam wyjazd, tu dzieci itd. itp. Ciężko było mi znaleźć czas na bieganie. Dodatkowo okazało się, że nie mogę biegać w upale. Czułam się fatalnie. Tętno skakało mi przy truchcie do granic możliwości, więc biegałam tempem żółwiowym.

Dopiero, jak pojechaliśmy z rodzinką nad morze, udało mi się złapać wenę. To było najpiękniejsze wybieganie w moim życiu. Pobiegłam najpierw trasą równoległą do morza w jedną stronę i zrobiłam ok. 10km (Niechorze-Pobierowo). A potem wróciłam sobie plażą boso. Godzina była akurat 20:00, więc zachodziło słoneczko. I było pięknie. Widoki, mewy, turyści z aparatami fotograficznymi, którym wlazłam w kadr z moimi butami w rękach ;)

Na koniec siupnęłam sobie do morza. No po prostu bajka....

Na drugi dzień trochę bolała mnie lewa stopa. Na trzeci dzień bolała mnie bardziej. I tak już zostało. Nie mogłam biegać. Pomógł dopiero masaż wspaniałej fizjoterapeutki i zakup nowych butów.

Nigdy nie należałam do kobiet, które potrafią wydać ...set złotych na buty. Mam ich mniej niż mój mąż, co chyba niezbyt dobrze o mnie świadczy z kobiecego punktu widzenia. Ale na buty do biegania nie szczędziłam. Po dwóch konsultacjach wybrałam Asicsy Gel Pulse 4 i kocham je. Trzymają moje stópki, jak trzeba, nic mnie już nie boli i biega się w nich jak po mchu. To będą buty, które zaniosą mnie na metę maratonu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz