środa, 13 listopada 2013

3. Luboński Bieg Niepodległości, 11 listopad 2013, 10km

A miało być tak pięknie... Rześki, zamglony poranek pełen wariatów, którzy stawili się na starcie, niesamowita atmosfera stworzona przez Wielkopolskich Biegaczy, hymn Polski odśpiewany przed startem i do boju! Żeby to było takie proste. 

Dzisiaj zabrakło mi wszystkiego: nogi nie chciały biec, bo nadwyrężyłam je w tygodniu, głowa nie chciała biec, bo wzięła na siebie ostatnio za dużo stresów, a serce nie chciało biec, bo nikt nie czekał na mecie. Podsumowując: przez całą trasę musiałam się kopać w tyłek, żeby w ogóle biec do przodu. 

Ale udało się. Pomimo wszystko. To był jeden z najtrudniejszych biegów, jaki udało mi się skończyć, ale przynajmniej się zahartowałam (dosłownie i w przenośni, bo zimno było okrutnie)... I tak oto, poprawiając o 10 minut wynik z marca na 10km, zakończyłam pierwszy w życiu sezon biegow. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz